aaa4 |
Wysłany: Czw 12:17, 27 Wrz 2018 Temat postu: 89766 |
|
-Jedyna osoba, ktora cos komus mowila, byles ty! - zawolal Smolipaluch. - Powiedziales o mnie staremu, chociaz obiecales, ze tego nie zrobisz. Czarodziejski Jezyk znieruchomial. Jak latwo bylo obudzic w nim wyrzuty sumienia.
-Lepiej ukryjcie samochod tam, pod drzewami. - Smolipaluch wskazal na pobocze. - W kazdej chwili moze tedy przejezdzac ktorys z ludzi Capricorna, a oni nie lubia tu obcych pojazdow. 322 Czarodziejski Jezyk odwrocil sie i spojrzal na szose.
-Chyba nie masz zamiaru mu wierzyc?! - wykrzyknela Eli-nor. - Oczywiscie, ze to on cie zdradzil, ktoz by inny? Ten czlowiek klamie za kazdym razem, kiedy tylko otworzy usta.
-Basta zabral Meggie - powiedzial Czarodziejski Jezyk glosem tak bezbarwnym, jakby wraz z corka stracil jego cudowne brzmienie. - Zabrali tez Fenoglia, wczoraj rano, kiedy pojechalem na lotnisko po Elinor. Od tego czasu szukamy tej przekletej wioski. Nie mialem pojecia, ze na tych wzgorzach jest tyle opuszczonych osad. Dopiero kiedy natknelismy sie na te zapore, wiedzialem, ze jestesmy na wlasciwej drodze.
Smolipaluch w milczeniu patrzyl w niebo. Na poludnie ciagnal klucz ptakow, czarnych jak ludzie Capricorna. Nie zauwazyl, kiedy przywiezli Meggie, ale w koncu nie gapi sie przez caly dzien na parking.
-Basta wyjechal kilka dni temu, tak sobie myslalem, ze was szuka - rzekl wreszcie. - Masz szczescie, ze ciebie nie dorwal.
-Szczescie? - Elinor wciaz stala obok samochodu. - Powiedz mu, zeby zszedl z drogi! Inaczej rozjade go na miejscu! Od poczatku byl w zmowie z ta banda nedznych podpalaczy! Czarodziejski Jezyk wciaz przygladal sie Smolipaluchowi, jakby nie mogl sie zdecydowac, czy mu uwierzyc.
-Ludzie Capricorna wlamali sie do domu Elinor - rzekl wreszcie. - Spalili w ogrodzie wszystkie ksiazki z biblioteki. |
|